Forum www.przyszloscwprzeszlosci.info Strona Główna www.przyszloscwprzeszlosci.info
forum dotyczace przyszlosci i przeszłosci
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Tajemnice Śląskiego Olimpu.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.przyszloscwprzeszlosci.info Strona Główna -> Ślęża
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blad
Administrator



Dołączył: 08 Maj 2009
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielka Brytania

PostWysłany: Pon 20:20, 30 Sie 2010    Temat postu:

Faktycznie piękny jest ten pomnik, Mam nadzieję że kiedyś zrobimy sobie wycieczkę śladami Piotra Włosta. Po prostu wpakujemy się w samochód i ruszymy Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
janusz
Moderator Globalny



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 371
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WROCŁAW

PostWysłany: Wto 0:04, 14 Wrz 2010    Temat postu:

Tereny masywu Ślęży i okolic zmieniały swoich właścicieli a historia tego rejonu jest zapisana w pozostawionych przez różne nacje zabytki archeologiczne, stanowiące niekiedy zagadkę dla dzisiejszych badaczy tajemnic historii.
Najstarsze ślady działalności człowieka na tych terenach archeolodzy odkryli na górze Raduni. Podobnie jak sąsiadująca z nią góra Ślęża, Radunia była miejscem, gdzie ''pogańskie'' ludy zamieszkujące te ziemie oddawały cześć swoim bóstwom.Ślęża, jak żadna góra w Polsce owiana jest tajemnicami, wiążą się z nią legendy i niezwykłe historie. Według podań, pod Ślężą znajduje się brama do piekieł. Ponoć góra ta powstała z wielkiego głazu rzuconego przez Lucyfera w czasie bitwy aniołów z diabłami. Lucyfer był wściekły na siebie, że rzucił kamień, który zamknął mu wejście do podziemi. Ze złości tupnął w ziemię tak mocno, że powstała przełęcz, która nazywa się Tąpadła.Wiele jest też historii mówiących o podziemiach tejże góry i ukrytych w nich skarbach.Jedna z nich opowiada o XVI-wiecznym mistyku świdnickim prof. Johannesie Beerze. Myśliciel lubił błąkać się po stokach góry i w grotach oraz załomach skalnych poszukiwać spokoju i odosobnienia. Na szczycie Ślęży wygłaszał też żarliwe chrześcijańskie kazania.Pewnego dnia,podczas wędrówki natrafił na wejście do jaskini. Po przejściu przez wielkie drzwi zobaczył siedzące cztery postacie. Na stole obok świecy leżała Księga Posłuszeństwa.Beer pozdrowił zgromadzonych po chrześcijańsku, lecz ci nie odpowiedzieli, tylko wyjęknęli hic non pax, co oznacza „tu spokoju nie ma”. Nagle księga otwarła się, a w głębi jaskini ukazał się przerażający widok: ludzkie szczątki pomieszane były z niezliczonym bogactwem. Ponure postacie opowiedziały, iż oczekują tu w beznadziei na sąd ostateczny,a zbyt dużo złych uczynków nie pozwala im opuścić tego miejsca. Przybysz może ich jednak uwolnić, gdy zabierze ze sobą kosztowności.Beer nie zgodził się na to i odszedł.
Po ośmiu dniach wrócił na to miejsce, by dać nieszczęśnikom wymyślony przez siebie warunek zbawienia. Zastał jednak tylko zawalone głazami wejście, przed którym stał instrument ze złotymi i srebrnymi klawiszami.Jaskinia Beera miała znajdować się w rejonie głazowiska Olbrzymków przy niebieskim szlaku ze Ślęży na przełęcz Tąpadła.

Ze względu na pokłady serpentynitu,w których występuje magnetyt, góra Radunia znana jest z magnetycznych anomalii.Można je zaobserwować, przysuwając kompas do powierzchni niewielkich wychodni skalnych, które znajdują się kilkadziesiąt metrów na południowy-zachód od pierwszego (zachodniego) wierzchołka Raduni, na opadającej spod niego widokowej łące. Igła kompasu odwraca się niemal o 180 stopni od właściwego kierunku. Góra przyciąga nie tylko igłę kompasu, ale również miłośników niekonwencjonalnej medycyny czy poszukiwaczy energii pochodzącej z wnętrza ziemi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
janusz
Moderator Globalny



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 371
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WROCŁAW

PostWysłany: Czw 19:35, 07 Paź 2010    Temat postu:

Niedaleko Ślęży znajdują się ruiny zamku w Owieśnie.
Posępne ruiny średniowiecznego zamczyska przebudowanego
w XVII i XVIII w. na barokowy pałac sa teraz miejscem gdzie hula wiatr.
Budowla najprawdopodobniej powstała w miejscu grodu obronnego z XIII w.
należącego do templariuszy.Tutaj znajdowała się filia jednego z ich banków.
Jeszcze do lat 60-tych XX w. był obiektem praktycznie w pełni zachowanym i jego
obecny stan jest smutnym przykładem historii wielu obiektów zabytkowych na Dolnym Śląsku.
Zamek powstał na planie koła, otoczony był fosą, a nad całością górowała wysoka wieża.
Ruiny zostały prawdopodobnie kupione przez prywatnego właściciela.




Tak wyglądał zamek w czasach swojej świetności.


Brama wjazdowa i zabudowania gospodarcze.


Czasy współczesne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
janusz
Moderator Globalny



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 371
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WROCŁAW

PostWysłany: Śro 19:05, 10 Lis 2010    Temat postu:

Niemiecki kronikarz Thietmar (975-1018) napisał o Ślęży - "owa góra wielkiej doznawała czci u wszystkich mieszkańców z powodu swego ogromu i przeznaczenia, jako że odprawiano na niej przeklęte, pogańskie obrzędy".
Góra Ślęża zawsze była otoczona tajemniczością dla ludzi. Nawet badania geologiczne nie dają jednoznacznej odpowiedzi skąd ta góra się tutaj znalazła. Czy wzgórza Ślęży są pozostałościami po wulkanach? Na to pytanie można odpowiedzieć częściowo, gdyż Gozdnica, Wieżyca, Stolna, oraz duża część skał Wzgórza Kunowskiego zbudowana jest ze skał wulkanicznych, takich jak diabazy i bazalty. Jednak erupcje i wybuchy tych wulkanów odbywały się na oceanicznym dnie, pod grubą warstwą morskiej wody. Wiek gabra i amfibolitu został przez naukowców określony metodami izotopowymi na 353 +/- 21mln lat, natomiast granit na ok. 280mln lat.
Wzgórze Ślęży charakteryzuje się zróżnicowaniem strukturalnym, właściwym dla wulkanicznych postaci zespołów ofiolitowych, powstałych wskutek wielokrotnego podchodzenia lawy z komór magmowych ku strefom rozłamów morskiego dna. Jak wykazały ostatnie badania petrologiczne, Masyw Ślęży jest najlepiej wykształconym zespołem ofiolitowym w tej części Europy w orogenezie waryscyjskiej.
Poprzez złożone procesy geologiczne, zespoły ofiolitowe powstające na oceanicznym dnie umiejscawiane były na kontynentach. Zgodnie z najnowszymi hipotezami, właśnie takie miejsca są kolebką życia na Ziemi. Jest to więc miejsce ze wszech miar wyjątkowe.
Jednym z najnowszych odkryć jest stwierdzenie obfitego występowania minerału ilmenitu we wschodniej partii Ślęży, oraz w części gór Kunowskich. Z minerału tego można uzyskiwać bardzo rzadko występujący na Ziemi metal - tytan. Są także pewne ślady świadczące o jego eksploatacji w przeszłości. Przez kogo?

Zdaniem Andrzeja Kotowieckiego niezależnego badacza tego rejonu znalezione na Ślęży i jej okolicach figury bardzo przypominają zabytki Hetyckie. Takie rzeźby jak "sfinks", głowa z Wrocławia, czy też "grzyb", oraz fragment rzeźby granitowej, a także lwy i niedźwiedzie bardzo przypominają sztukę Hetytów, czy też starożytnej Mezopotamii i Persji. Shocked
W obecnej dobie archeologii, do wielkich jej zagadek zalicza się lud Hetytów. Jeden z naukowców, prof.. Hans Schindler-Bellamy, oświadczył że przez wiele wieków toczyły się spory, czy Hetyci jako lud w ogóle istnieli. Inny z naukowców, E.A. Speiser wyraża obawy, że Hetyci nigdy nie zostaną zbadani bo, jak się zdaje, istniało wiele grup ludów które można by określić mianem Hetytów: lud Hatti, Hetyci indoeuropejscy i Hetyci posługujący się hieroglifami.
Słowem "hetycki", które nie występuje w starożytnych tekstach, jest używane przez współczesnych naukowców, a określa one lud Hattu z Anatolii i Azji Mniejszej. Również prof. Schindler-Bellamy uważa, że stoimy w obliczu zagadki historycznej. Czy istniał tylko jeden lud Hetytów, czy też istniało wiele, które tak siebie nazywały?
Powróćmy jednak do wyjaśnienia kim byli Hetyci, których wierzenia wywarły tak duży wpływ na religię i kulturę starożytnej Grecji, oraz innych ludów. Pomiędzy XVII - XII w p.n.e. duży obszar Azji Mniejszej (Anatolii) znajdował się pod panowaniem indoeuropejskiego ludu Hetytów. W pierwszej połowie XIV w p.n.e. państwo Hetytów stało się trzecim imperium Bliskiego Wschodu (obok Egiptu i Mezopotamii) ze stolicą w Hattusas, ok.140 km w kierunku zachodnim od dzisiejszej Ankary.
W biblii jest dużo cytatów i informacji o Hetytach. W Księdze Rodzaju (23.4) Abraham, chcąc pochować Sarę, zwraca się do Chetytów z prośbą: "Przebywam wśród was jako gość i przybysz. Użyczcie mi więc na własność grobu, abym mógł pogrzebać moją drogą zmarłą".
Nadane przez Jahwe Jozuemu synowi Nuna ziemie "rozciągać się będą od pustyni i od Libanu aż po Wielką Rzekę, rzekę Eufrat, obejmą cały kraj Chetytów, aż po Wielkie Morze na zachodzie" -Księga Jozuego (1.4). Jest jeszcze wiele innych wersów w Biblii, gdzie wspomina się ten tajemniczy lud, który w swej historii zajął niegdyś królewskie miasto Babilon. Ok. XII w p.n.e. lud ten znika w tajemniczy sposób z areny dziejów. Być może stopili się z miejscową ludnością lub przeprowadzili się w inne rejony Azji lub Europy.

Pracownicy Ślężańskiego Parku Krajobrazowego twierdzą o ogromnych podziemiach, o korytarzu prowadzącym z kościoła Św. Jakuba na szczyt Ślęży, czy też o kablach elektrycznych prowadzących studniami w głąb ziemi. Bardzo interesujące były informacje o różnych śladach wysadzania skał (m.in. na przełęczy Tąpadła), a także o Świętym Źródle pod samym szczytem, z którego wypływają małe, gumowe jakby uszczelki. Co znajduje się w środku tej góry i innych zakątkach Dolnego Śląska?

Niektórzy radiesteci pracując wahadełkami na tzw. planie (mapie), rysują szkice korytarzy i podziemi. Większość prac pokrywa się ze sobą. W tym miejscu należy podkreślić, że Hetyci pozostawili po sobie zagadkowe podziemne miasta. W Turcji, w dolinie Goereme położnej w Kapadocji, we wsi Derinkuyu i Kaymakli korytarze podziemne rozciągają się na trzynastu piętrach, a dziesięciokilometrowy, podziemny chodnik łączy oba te miasta. Podobne miasto znajduje się na Syberii w Jakucji, w okolicach miejscowości Wierchni Wilijsk (o tych podziemiach pisano już w nr 8 Nieznanego Świata z 1998 r.). Miasta te przypominają schrony przeciwatomowe. Przed czym chronili się ci ludzie? Czyżby wybudowane były z uwagi na prowadzone wojny? Czy przypadkiem nie zostały one zbudowane za czasów gwiezdnych wojen, o których wspominają starożytne teksty?

Ogromną tajemnicą jest to, co Niemcy znaleźli na Ślęży i w Górach Sowich (np. w Walimiu). Prawdopodobnie ogromne korytarze, części miast podziemnych, które zaadoptowali i rozbudowali dla swoich celów. Co jeszcze znaleźli we wnętrzu Góry Ślęży? Jakie tajemnice kryje ta góra? Naukowcy hitlerowscy znali prawdę. Być może tam znaleźli coś, co mogłoby poszerzyć wiedzę techniczną i wygrać wojnę. Musiała to być naprawdę wielka tajemnica skoro 4 tys. hitlerowskich nadzorców, oraz 12 tys. więźniów pracujących pod ziemią - zamordowanych tuż przed zakończeniem wojny- prowadziło prace jeszcze kilka dni po jej zakończeniu, do 6 maja 1945 roku. Z tego też powodu "Twierdza Breslau" wiązała ogromne siły Armii Czerwonej w celu odwrócenia uwagi wroga od prac prowadzonych na Ślęży i na Dolnym Śląsku. Czy twórcą podziemnego miasta na Dolnym Śląsku był któryś z ludów hetyckich czy też protohetyckich?
Na pewno przyszłe badania historii ludów hetyckich, oraz terenu Ślęży odpowiedzą na pytania, kto zbudował podziemia i dlaczego Niemcy tak pilnie ich strzegli.
O tych i o innych jeszcze tajemnicach w przygotowywanej przez Andrzeja Kotowieckiego książce pod roboczym tytułem "Tajemnice Śląskiego Olimpu". Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
GregS




Dołączył: 20 Lis 2010
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 12:23, 20 Lis 2010    Temat postu:

Myślę, że archeolodzy i historycy odszukali i poznali już wszystkie pisane materiały dotyczące Ślęży. Naszą wiedzę o jej przeszłości, zwłaszcza tej najdawniejszej, mogą wzbogacić tylko nowe wykopaliska, ale problemem i to dużym jest lokalizacja odpowiednich miejsc, lub przypadkowe znaleziska. Gdzie ich szukać? Od czego zacząć? Wydaje się, że świat naukowy otwarty jest na nowe wyzwania, gdyż w poszukiwaniach i badaniach coraz częsciej wykorzystuje się osoby o paranormalnych możliwościach. W ubiegłym roku miesięcznik "Czwarty Wymiar", którego jestem stałym czytelnikiem opublikował "odkrycia " znanego medium- psychometry Tamary Jermakowej -Szymańskiej. Rzecz ciekawa i godna zastanowienia, rzucająca nowe światło na starożytną historię Polski. Warto sięgnąc po ten artykuł.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blad
Administrator



Dołączył: 08 Maj 2009
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielka Brytania

PostWysłany: Sob 17:49, 20 Lis 2010    Temat postu:

Gwarantuję ci że słowo "wszystko" co do góry Ślęży nie istnieje. Wiele pism jest zmanipulowanych przez kopistów, wiele bezpowrotnie zaginęło, a wiele zostało zmanipulowanych, przez przeorów dwóch walczących klasztorów. Historia tej góry to nie tylko ta historia spisana, ale też taka której naukowcy nie potrafią zaklasyfikować.To historia wszechświata i płynących przez niego energii. To historia minerałów i kamieni. To jest jak brama, która otwiera sie tylko wtedy kiedy sama chce i na ile chce. W niej są historie ofiar, nie tylko tych krwawych, historie bogów i ich ołtarzy. Wszystko znaczy dokładnie tyle co NIC Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
GregS




Dołączył: 20 Lis 2010
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 13:54, 21 Lis 2010    Temat postu:

Mowiąc wszystko, miałem na myśli tylko to, co zostało napisane. Resztę można uztskać tylko tak:
[link widoczny dla zalogowanych]

Jeśli się uda zweryfikować to dobrze a jeśli nie to zostaje tylko czekaie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blad
Administrator



Dołączył: 08 Maj 2009
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielka Brytania

PostWysłany: Nie 16:59, 21 Lis 2010    Temat postu:

Ślęża – oczyma medium

Jest jedyną taką górą w Polsce. Samotna, otoczona równinami, dla ludów żyjących u jej podnóża była pępkiem ich własnego świata – umbilicus Silesiae. Majestatycznie wynosząca się nad śląskimi płaszczyznami, symbolizowała kosmiczną oś łączącą ziemię z niebiosami. Miejsce, gdzie żyli bogowie...
Ślęża jest najbardziej tajemniczym i znanym w kraju miejscem mocy. Corocznie odwiedzana przez tysiące turystów, wśród których liczną grupę stanowią badacze z różnych dziedzin, wciąż wysnuwający nowe hipotezy związane z jej przeszłością.
W świecie naukowym nie ma całkowitej zgodności co do tego, jakie ludy zamieszkiwały jej okolice i jakimi językami się posługiwały. Nie wiadomo także, artefaktami jakiego kultu są odnalezione w pobliżu góry (zniszczone w znacznej mierze) kamienne rzeźby. Albowiem w to, że Ślęża była ośrodkiem kultowym, nikt nie wątpi. Świadczą o tym resztki gigantycznych wałów kamiennych okalających szczyt. Archeolodzy szacują, że początki kultu solarnego mogły przypadać na IV wiek p.n.e. Według nich zainicjowany był przez plemię celtyckich Bojów, ale najstarsze odkryte ślady wskazują nawet na odległą epokę kamienną. Jak się powszechnie sądzi, Ślężę od najdawniejszych czasów czciły jako świętą górę wszystkie ludy, zamieszkujące niegdyś ziemie obecnego Dolnego Śląska.

Co jest takiego w tej górze, że bez względu na to, skąd przybywały i w co ludy te wierzyły, traktowały ją jako coś nadzwyczajnego – boskiego? Tylko w epoce żelaza na naszych ziemiach panowały dwie kultury nieznane pod względem pochodzenia ludności: halsztacka i łużycka. Następnie przybyli Scytowie i Celtowie. To prawdopodobnie oni rozbudowali sanktuarium na szczycie. Po nich po kolei przyszli Sarmaci, Germanie, Wenedowie i na końcu Słowianie. A to tylko te największe i najważniejsze grupy. Ile mniejszych narodów przewinęło się przez nasze ziemie? Czy przychodzili, osiedlali się i następnie podlegali wyparciu przez inne ludy, czy wszyscy, którzy przybywali, asymilowali się z miejscowymi? Tego się tak naprawdę nie dowiemy, gdyż cała wiedza to tylko przypuszczenia, oparte na archeologicznych wykopaliskach oraz analizach tekstów starożytnych kronikarzy greckich i rzymskich. Najlepiej poznany jest okres wczesnośredniowieczny. Do naszych czasów zachowały się relacje niemieckiego biskupa Thietmara, żyjącego w X wieku. Był świadkiem chrystianizacji Polski za czasów Mieszka I i zaciętym wrogiem pogaństwa. W swojej kronice szczegółowo opisywał słowiańską wiarę, żaląc się, że góra Ślęża ze swoją świętością pogańską u wszystkich mieszkańców była we czci wielkiej...

Cześć ta trwała przez tysiąclecia aż do XI wieku... Zadziwiające, prawda? Jaką wiedzę posiadały, nierzadko zupełnie obce kulturowo narody, że bez względu na historyczne zawieruchy góra zachowała swój kultowy charakter? Wtedy nie narzucano siłą swojej religii innym. Cóż więc przyciągało ich uwagę i determinowało życie? Czy tylko wiara, czy też coś więcej? Czy rzeczywiście Ślęża jest mistycznym miejscem, legendarną bramą, dzięki której przenikają się dwa światy?

Istnieje wiele teorii próbujących wyjaśnić niezwykłość góry. Większość z nich znana jest już Czytelnikom naszego miesięcznika. Pisaliśmy o tym nie raz, informując na bieżąco o nowych odkryciach i hipotezach. Badanie masywu Ślęży to pole do popisu dla wszystkich ezoteryków, którzy wykorzystując nadnaturalne możliwości, próbują usystematyzować holistyczną wiedzę o świętej górze Słowian.

Pierwsze spotkanie

Podczas mojego ostatniego spotkania z medium Tamarą Jermakową-Szymańską nie mogłem się powstrzymać, by nie zadać jej pytania dotyczącego Ślęży. Od dawna moją pasją jest bowiem odnajdywanie i „badanie” – szczególnych, ze względu na swoją historię – miejsc mocy. Najczęściej wiążą się one z pradawnymi kultami i zazwyczaj emanują wyjątkowym promieniowaniem, tworząc lokalne miejsca mocy. Wiele z takich energetycznych centrów jest znanych, inne czekają jeszcze na swoje odkrycie. Informacje o tych miejscach dostaję zazwyczaj od osób obdarzonych unikalną wrażliwością, które potrafią powiedzieć, czy dany teren wpływa pozytywnie na ludzi i zwierzęta, czy też omijają go wszystkie stworzenia.

Dlatego nieukrywaną satysfakcję sprawiła mi znajomość z medium Tamarą, która nie tylko rozmawia z duchami jak z żywymi, ale z łatwością potrafi także scharakteryzować dane miejsce lub przedmiot. Nasze wspólne wyprawy na uroczysko religijne (obecnie nazwane leśnym kościołem) w podbeskidzkim Jaworzu i górę ogni – Palenicę – całkowicie utwierdziły mnie w przekonaniu, że stanowi ona fenomen, a jej umiejętności w znacznej mierze mogą pomóc w odkryciu i wyjaśnieniu licznych zagadek. Interesowało mnie, czy kiedykolwiek tam była, robiła jakieś badania i czy podzieliłaby się swoimi odczuciami. Może mogłaby dodać coś od siebie, co pomogłoby w odkryciu tajemnic góry? W odpowiedzi wręczyła mi kartkę papieru, na której widniał spisany przez jej męża przekaz. Dotyczył właśnie Ślęży. Powstał w maju 2006 roku i, co równie ważne i ciekawe, na prośbę inż. Andrzeja Kapłanka (pisarza, podróżnika)! Tego samego, który w tamtym czasie mocno zaangażowany był w prace związane z realizowaniem międzynarodowego Projektu Cheops. To wówczas rozpoczęto badania georadarowe na płaskowyżu w Gizie w Egipcie i wtedy nagle zakończyły się, prowadzone w ramach tego samego projektu, wykopaliska na Ślęży.

– To od niego dowiedziałam się, że taka góra znajduje się w Polsce – powiedziała wtedy. – Proszę nie zapominać, że jestem cudzoziemką – dodała, widząc widocznie moje niedowierzanie. – Do tej pory, zajęta pracą, nawet nie zastanawiałam się nad tym, czy podobne miejsca w ogóle istnieją. Wszystkie wolne chwile zazwyczaj poświęcałam opracowywaniu mapy płaskowyżu w Gizie, podziemnych labiryntów i wytyczaniu energetycznych centrów Ziemi...

– ???

– Tak, zajęło mi to kilkanaście lat. Zaczęłam na początku lat dziewięćdziesiątych. Teraz mam już wszystko gotowe. Czekam tylko na odpowiednie instytucje lub osoby, z którymi mogłabym, już w terenie, kontynuować badania. Właśnie ze względu na moją pracę odwiedził mnie Andrzej Kapłanek. Był u mnie parokrotnie. Otrzymał pewne informacje i podczas którejś z wizyt zapytał o tę górę. Weszłam w trans, którego rezultat trzyma pan w ręku.


REKLAMA Czytaj dalej



Jak w większości przekazów tego typu, z którymi miałem okazję się zetknąć, poprawne odczytanie tekstu nastręczało pewne trudności. Treść w języku rosyjskim jest zawsze nieco enigmatyczna. By ją odczytać, trzeba analizować każde słowo i zdanie. Oto najciekawsze fragmenty:

(...) To był czas Słońca. Czas wspólnoty, kiedy słońce i jego światło było bogiem. Życie wówczas zależało od słonecznego rytmu. Wszystko mierzono za pomocą kroków, palców i łokci. Nie było wagi. Ludzie żyli w swoim plemieniu wokół góry. Całe ich życie było z nią związane. Do niej przychodzili i na niej się modlili. Wiedzieli, gdzie szukać bożego błogosławieństwa (...). Przywódca (być może chodzi o kapłana) plemienia był wiernym sługą Słońca i wraz z nim i swoim narodem czuł się częścią całego świata. Jego siła była zawarta w słowach, dlatego ziemia, gdzie żyli, oznaczona była kamieniami, na których wyryto napisy: symbole, hieroglify, znaki... Wyryte słowa mówiły o tym, że można je znaleźć na skałach góry, tam gdzie wschód. Na wschodzie bowiem ludzie spotykali słońce i odprowadzali je na zachód (...).

(...) Pierwsze, co można spotkać w tym miejscu, to jasno świecąca wschodząca gwiazda. Po zachodzie słońca można zobaczyć zorzę jak świecącą drugą stronę medalu. To dlatego, żeby człowiek wiedział, że nim rządzi bóg Słońce i jego światło. Świecące znamiona (chodzi prawdopodobnie o jakieś rekwizyty zawieszone na szczycie, które odbijały promienie) to symbol wiary w jego wieczne świecenie (...).

(...) Jak światło zostawia za sobą dzień, przychodzi czas nocy. To jest główna cecha ziemskiego rytmu, wschodu i zachodu. Wschód, zachód, wszystko w życiu ma swoje miejsce. Naród ten miał swoje prawo i tradycję. Przynosili Słońcu dary (...).

(...) Sama góra spełnia rolę licznika. Liczy, wylicza, rozlicza. To analiza starych czasów... (...) Jest dużo kanałów, budowli, szczelin i jaskiń. Wszystko ze sobą powiązane. Te kanały pracują jak żyły w człowieku, jak naczynia i arterie...”.

Zapytana, jak zareagował na te informacje Andrzej Kapłanek, moja gospodyni odpowiedziała, że był bardzo zaskoczony i wręcz zszokowany. Nigdy nie uczestniczył w czymś podobnym. Przede wszystkim zobaczył, jak wygląda prawdziwy medialny trans. Po raz pierwszy miał okazję obserwować medium podczas przekazu. Widział, jaką przyjmuje pozę, słyszał jej głos i intonację. Miał możliwość sprawdzenia po seansie, jak bardzo ma wychłodzone ciało i lodowate ręce. Nie mieściło mu się w głowie, że istnieją ludzie, którzy nigdy o Ślęży nie słyszeli, a są w stanie przenieść się mentalnie w przestrzeni i w czasie, i wszystko, co zobaczą, dokładnie opisać. Treść przekazu dość wiernie oddawała to, co już znał. Brał wówczas udział w wykopaliskach na Ślęży, które odbywały się pod patronatem Uniwersytetu Wrocławskiego. Znał więc z pierwszej ręki najnowsze archeologiczne odkrycia i teorie dotyczące kultury zamieszkiwanych wokół góry ludów. Pomimo iż jest inżynierem i jego umysł jest bardzo racjonalny, sam przyznał, że istnieją ludzkie fenomeny, których przydatność i obecność w badaniach naukowych okazuje się nieoceniona i wręcz nieodzowna...

Spotkanie drugie

Zjawisko synchronizmu, zwykle niezauważane, zazwyczaj daje o sobie znać w najmniej oczekiwanym momencie. Tak było i tym razem, gdy zadzwoniłem do Tamary Jermakowej-Szymańskiej z życzeniami z okazji jej urodzin. Dowiedziałem się wówczas, że przebywa we wsi Radzimowice, położonej na Dolnym Śląsku. Pojechała tam na badania starych kopalni i pozostałości po tajnych niemieckich ośrodkach. W związku z tym, że miejscowość ta znajduje się niedaleko od Masywu Ślęży, ma okazję, by się tam udać w drodze powrotnej. Obiecała mi też, że zda szczegółową relację z tej wyprawy.
Z niecierpliwością oczekiwałem spotkania i jej opowieści dotyczących badań Ślęży.

– Do Sobótki przyjechaliśmy wczesnym rankiem. Auto zostawiliśmy na parkingu niedaleko schroniska i dalej ruszyliśmy pieszo – z ciekawością słucham medium. – Wybraliśmy czerwony szlak i stromym podejściem kierowaliśmy się na sam szczyt. Oboje byliśmy bardzo zmęczeni dwudniowym rajdem po okolicy wokół Radzimowic i może dlatego przydarzyła nam się wesoła historia, która może stać się anegdotą o tym, jak Jermakowa szukała Ślęży. – W tym momencie zaczynają się razem z mężem śmiać. – Podążając tym skalistym szlakiem, byliśmy pewni, że idziemy we właściwym kierunku. Po jakimś czasie dostrzegliśmy dróżkę i skręciliśmy w nią, gdyż pięła się bardzo łagodnie niczym serpentyna, okalając górę. Dochodziliśmy do szczytu. Pod nim zauważyliśmy coś, co wyglądało jak resztki kamiennych wałów okalających sam wierzchołek. Przywodziło na myśl podobnie otoczoną Palenicę. Wtedy właśnie zaczęła się wizja. Zobaczyłam ludzi: kobiety i mężczyzn, ubranych w długie szaty-suknie przepasane sznurkiem. Coś jak jasne szaty druidów. Bez względu na płeć mieli długie, jasne włosy. Przeważały jednak kobiety i dzieci. Szli, podobnie jak my, na szczyt. Mieszkali niżej, zaś tu wchodzili, by tańczyć i odprawiać rytuały. Wierzyli wtedy w słońce, czcili przyrodę, drzewa, ogień, wiatr i poranek. Wizja jeszcze trwała, gdy weszliśmy na długi, wąski szczyt, na którym stoi monumentalna wieża.


REKLAMA Czytaj dalej



Zapytałam wtedy męża, czy to na pewno Ślęża, a on przytaknął głową. Przyznam, byłam rozczarowana. Mąż także. Bacznie rozglądał się dookoła. Tyle o niej słyszeliśmy, a to miejsce okazało się takie maleńkie, jakby zapomniane. A gdzie schronisko, gdzie kościół? Na moje pytanie mąż odpowiedział, że zapewne nieco niżej, tam gdzie więcej miejsca. Coś nam jednak nie pasowało, ale kiedy podeszłam do wieży, usłyszałam modlitwy. Gdy się skoncentrowałam, powróciły obrazy. Tam, gdzie stoi ta baszta, dawniej znajdował się kamień. Wyglądem przypominał menhir. Miał wysokość około dwóch metrów. Uroczystości rozpoczynały się w dzień święta słońca, kiedy słońce stawało w zenicie i swoim światłem oblewało stojący kamień. Wówczas przychodziły kobiety z dziećmi. Razem stawały dookoła niego, brały się za ręce i robiły korowody. Niewiasty śpiewały pieśni, dziękując bogu Słońce za to, że obdarowało je długo wyczekiwanym potomstwem. Zapisałam nawet ogólny sens tej pieśni: „My, dzieci Słońca. Wierzymy w jedynego Ciebie, Twoje ciepło i sprawiedliwość. Przychodzimy w dzień, który wyznaczyłeś, radujemy się i świętujemy wszyscy razem. Widzimy, jak Ty cieszysz się nami, a my Tobą. Dziękujemy Tobie za wszystko. Kochamy Cię i oddani jesteśmy Tobie w całości, gdyż jesteśmy Twoimi dziećmi, a Ty sprawujesz pieczę nad nami i dziećmi naszymi...”.

Tak robiono podczas świąt. W pozostałe dni, nad ranem, przychodziły bezdzietne kobiety. Obejmowały kamień i przytulały się do niego policzkiem. Czy odmawiały wówczas jakieś modlitwy lub zaklęcia, nie wiem, ale potem wyciągały do słońca ręce i prosiły, by bóg obdarzył je potomstwem. Mężczyzn podczas tych obrządków na tej polanie nie widziałam.

Chociaż sama góra nas rozczarowała, byliśmy zadowoleni z uzyskanych informacji. Postanowiliśmy wracać inną drogą i wtedy... Proszę sobie wyobrazić zdziwienie moje i mego męża, gdy przed naszymi oczami wyrosła potężna góra. To była właściwa Ślęża, a my, jak się później okazało, byliśmy na Wieżycy...

– Czyli na Wieżycy odprawiano rytuały płodności? – zadaję pytanie po krótkiej chwili, wypełnionej szczerym śmiechem naszej trójki.

– Na to wygląda. – Medium zastanawia się przez moment.
– Tam przychodziły kobiety z dziećmi zaraz po uroczystościach, po tym, jak zostawiły dary na szczycie. Przy kamieniu dziękowały i prosiły. Może ten menhir oblewany światłem słońca symbolizował płodność? – Milknie, by po chwili kontynuować relację.

– Kiedy weszliśmy na właściwą drogę, po jakimś czasie, idąc już czerwonym szlakiem, zauważyliśmy, że wiedzie starą, wyłożoną olbrzymimi kamieniami drogą. Wije się wzdłuż potężnych bazaltowych głazów. Wyobraża pan sobie, ile wysiłku włożono w jej wykonanie? Trzeba było uprzątnąć wielotonowe kamienie, następnie przynieść i równo poukładać te mniejsze, ale także ciężkie, mające nawet powyżej stu kilogramów! Idąc tą drogą, nabrałam pewności, że jest naprawdę stara. Powstało odczucie, że ten kamienisty szlak był tu od dawna, od samego początku, od czasów kiedy ludzie zaczęli tu przychodzić na spotkanie ze swoimi bogami. Każde następne pokolenia, kolejne narody dbały o nią i naprawiały, gdyż była to droga do boga, słońca i gwiazd. Tuż obok, równolegle do Drogi Ślężan, jak ją nazwano, biegnie także nowsza, szersza droga, ale ta jest już zbudowana z mniejszych kawałków i zachowała się w znacznie gorszym stanie. Myślę, że pochodzi ze średniowiecza.

– A widziała pani te intrygujące rzeźby? – niecierpliwe zadaję pytanie.
– Mąż kiedyś mówił mi o nich, ale nie wiedzieliśmy, gdzie dokładnie stoją. Mieliśmy mało czasu, więc jeśli nie natrafilibyśmy na nie, to na pewno byśmy ich nie szukali. Nie tym razem. Dobrze, że stoją przy drodze, którą sobie obraliśmy i po prostu na nie „weszliśmy”. Zbadałam je po swojemu. Muszę przyznać, że naprawdę są ciekawe. Nie mogę określić ich dokładnego wieku, ale powstały w czasach, kiedy u podnóża góry zaczęli osiedlać się ludzie o jasnych włosach i o jasnej karnacji, jak u Finów. Mieszali się z nadal tu mieszkającymi wysokimi ludźmi o rudych, falistych włosach i niebieskich oczach. Tubylcy byli bardzo wysocy. Mieli ponad dwa metry wzrostu i byli bardzo silni... Ci jaśni byli o wiele niżsi. To oni pielęgnowali i robili porządek na drodze i w całej okolicy. Według ich mitologii, górę ochraniał smok. Mieszkali bliżej obecnej miejscowości Będkowice. Tam niegdyś powinien znajdować się jego wizerunek lub samo miejsce nazywane było „smoczym”. Ale sprawdzę to jeszcze... Nowi przybysze przyszli już na gotowe, ale zostawili po sobie pamięć. To między innymi te kamienne misie. Na początku było ich siedem, tyle co gwiazd. Widzę, że jest pan zaskoczony. Tak gwiazd, gdyż cały masyw odwzorowuje pewien układ gwiezdny, ale nie Oriona, jak pan myśli, i nie piramid w Gizie, jak tego chcą niektórzy badacze.

Wszystko wyjaśnię, po kolei, w swoim czasie. A skąd to wiem? Zebrane na górze materiały były tak zaskakujące, że mój mąż po powrocie przekopał cały Internet, by dowiedzieć się, co na jej temat piszą. Stąd wiedza teoretyczna, którą możemy porównać z naszą. Wracając do tematu... Niedźwiedzi było siedem. Symbolizowały ducha-gospodarza lasu, jego siłę, siłę żywej przyrody. Ich surowy wygląd miał sugerować, że ten duch jest wszędzie obecny. Stały, po jednym, przy drogach wiodących na szczyt, i cztery na samej górze przed wejściem, jakby witając, i przy wyjściu. „Obserwowały”, kto wchodził i wychodził. Stały tak, by każdy z odwiedzających był przez nie zauważany.


REKLAMA Czytaj dalej



Uprzedzając pańskie pytanie, ten znak wyryty na miśku i tzw. Pannie to oznaka granic. To nie znak słońca i solarnego kultu, chociaż obie rzeźby były z nim związane. Rzeźba postaci z rybą przedstawiała niegdyś kobietę. Symbolizowała płodność. Przyjmowanie darów i oddawanie. Życie, które powstało z morza i połączenie wszystkich stworzeń na ziemi... – Przy tych słowach pokazuje mi zdjęcie bezgłowej postaci trzymającej rybę. – Gdy minęliśmy resztki monumentalnych wałów, które, jak panu wiadomo, biegły niegdyś dookoła szczytu, zaczęły ponownie pojawiać się przed moimi oczami obrazy z przeszłości. Zobaczyłam zadbane terytorium, przypominające park w angielskim stylu. Jakże inaczej to wówczas wyglądało! To był naprawdę duży obszar. Nie wiem, czy dziś można by w ten sposób uporządkować las. To był najprawdziwszy święty gaj. Szło się tą kamienną drogą aż na sam wierzchołek i wychodziło na wypielęgnowany, mający formę podkowy, szczyt. Dookoła niego stały różne rzeźby. To były dary od ludzi. Robione w duchu, z wiarą dla boga Słońca. Tak jak starożytni Egipcjanie umieszczali przed wejściem lwy lub sfinksy, tak tu stały niedźwiedzie – symbole siły natury. Drzewa były wycięte, teren był bardzo równy. Ludzie chodzili spokojnie po okręgu w przeciwną stron niż wskazówki zegara. Mówili cicho. Nie było słychać krzyków, wrzasków, hałasu. Nawet dzieci były grzeczne, gdyż to teren boski. Na samym wierzchołku, tu, gdzie teraz stoi kościół, było coś jak chram – świątynia otoczona kamieniami. Ludzie przynosili dary Słońcu. W zależności od pory roku były to ozdoby, różne wyroby, plony... Układali je na czymś, co przypominało ogromny złoty talerz, tarczę o średnicy około metra, na której wytłoczona była stylizowana twarz Słońca z otwartymi ustami, nosem, oczami. Po uroczystości wyznaczeni ludzie odnosili to wszystko w podziemia. Tam są korytarze i przejścia. Tam też umiejscowiony był skarbiec. W najniższej części składali złoto... Po uroczystościach i odniesieniu darów, złote słońce wieszane było na specjalnej wieżyczce, by mogło dalej odbijać światło słoneczne – promienie wschodzącego i zachodzącego słońca... – Moja gospodyni przerywa, podnosi się z krzesła i mówi: – To dopiero początek. Taka wprawka przed prawdziwą wyprawą w przeszłość. Teraz zrobimy przerwę, a resztę dopowiem panu po obiedzie. Proszę na górę…

Tekst i zdjęcia: Jakub Wesołowski
Wydanie internetowe: [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
chanell




Dołączył: 13 Cze 2009
Posty: 278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 19:57, 21 Lis 2010    Temat postu:

Kiedy będzie reszta ??? Przyznam że robi się ciekawie Shocked

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blad
Administrator



Dołączył: 08 Maj 2009
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielka Brytania

PostWysłany: Nie 20:52, 21 Lis 2010    Temat postu:

nie mam zielonego pjęcia, tak sie kończy art

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
janusz
Moderator Globalny



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 371
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WROCŁAW

PostWysłany: Czw 0:36, 02 Gru 2010    Temat postu:

Faktycznie artykuł z Nieznanego Świata jest świetny.Miała ukazać się jego
dalsza część, ale minął już rok i nic się dzieje. Confused

Natomiast z nowości dotyczących Ślęży, polecam książkę Andrzeja Mierzwińskiego, dotyczącą problematyki rzeźb i znaków ślężańskich.
Według koncepcji jej autora, figury i znaki z nimi związane dotyczą okresu początku XII w, czyli czasu związanego z działalnością komesa
Piotra Włostowica. Uszkodzenie rzeźb tzw.''Panny z rybą'' oraz ''grzyba'' łączy właśnie z walką komesa, kiedyś właściciela całej góry Ślęży
z przedstawicielem piastów śląskich Władysławem Wygnańcem.
Uszkodzona ''Panna'' to nie panna tylko sam Piotr Włostowic, którego oblicze zostało utrącone przez ''piastowicza''. Sam ''grzyb'' to również
zniszczona figura wuja Władysława znienawidzonego Piotra.W.
Wygląda na to, że animozje między Łabędziami a Piastami, podzieliły górę
Ślężę na dwie części a znakiem podziału był symbol ''X'' na rzeźbach. Confused




Piotr Włostowic?


Grzyb czy Piotr?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez janusz dnia Czw 1:35, 02 Gru 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
GregS




Dołączył: 20 Lis 2010
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 14:18, 06 Gru 2010    Temat postu:

Pan Andrzej Mierzwiński jednak trochę przesadził z datowaniem rzeźb i ich opisem. Confused Rozumiem pasję, sam jestem pasjonatem wszystkiego co niezwykłe i tajemnicze, ale nic nie zwalnia od używania zdrowego rozsądku. I tym się różnią badacze praktykujący w terenie od tych przekopujących tylko archiwa... Siedemset lat, to nie długi okres dla twardej bazaltowej i granitowej skały. Jeśli by rzeźby powstały w tym czasie, to nawet pomimo zniszczenia i pokruszenia krawędzie grawerunków byłyby ostre i dobrze zachowane. Tymczasem wyraźnie widać, że są ledwie widoczne w porównaniu do wyciętego znaku krzyża ... To mówi samo za siebie. Poza tym, historia góry to nie tylko Piotr Włost, zamek , klasztor , XII i XIII wiek itp. Co było wcześniej? Kto, kiedy i z kim toczył podobne walki, co naprawdę przedstawiały rzeźby? To tajemnica przeszłości, choć przyznam , że wersja Tamary Jermakowej ma ręce i nogi. Brzmi najbardziej wiarygodnie. Nie zapominajmy, że nasi przodkowie(kim by nie byli mieszkańcy tych ziem)nie byli prymitywnymi plemionami. Już parę tysięcy lat wcześniej wykształcili(obowiązujące do dziś) normy życia i zachowania społecznego. To, że używali prymitywniejszych narzędzi i nie dysponowali nasza technologią nie czyni ich gorszymi i bardziej bezmyślnymi. Wtedy też panowało prawo i porządek. Jak i dziś(pomijam wątek o grupach z marginesu, które były zawsze)Tak więc w pełni możliwe, ze Ślęża była czymś w rodzaju sanktuarium, gdzie od wieków czczono siły przyrody i słońce. Szanowano je i dbano. Popatrzmy na nasze święte miejsca i sanktuaria typu Jasna Góra, LIcheń itp. A teraz przenieśmy się w czasie. I co się zmienia? Domy, ubiory, fryzury, pojazdy, narzędzia, ale wszystko inne pozostaje bez zmian. Ludzie są tacy sami. Sa kapłani, strażnicy, przewodnicy, pątnicy, hotele, karczmy itp itd... Dlatego nie rozumiem ignorancji niektórych "badaczy", którzy uparcie twierdzą, że coś wzięło się z niczego, coś samo z siebie nagle zaczęło funkcjonować, istnieć i mieć swoje miejsce w historii.

Ps. Też czekałem na drugą część artykułu , ale niestety nic nie słychać. Może by tak napisać do redakcji Czwartego Wymiaru z zapytaniem dlaczego nie publikują dalszej części? Im wiecej bedzie tego typu pytań, tym szybciej gazeta zareaguje.
Napisałem też we wrześniu do pana Janusza Zagórskiego(znanego dziennikarza i badacza nieznanego), jednego z organizatorów zjazdów na Ślęży, czy będzie tam Pani Tamara, ale odpowiedział mi, ze jej nie zna, coś tam słyszał a jej nie będzie. Przyznam, chociaż miałem wielka ochotę uczestniczyć w tych magicznych spotkaniach, zrezygnowałem. Jak dla mnie, to niezrozumiałe, ze organizuje się takie coś, czemu patronuje Czwarty Wymiar, ten sam, który publikuje artykuły o medium Tamarze, ale jej się nie zaprasza na spotkanie, jakby nie istniała... A przecież ile nowego by mogła wnieść, na ile pytań odpowiedzieć... Szkoda...


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
janusz
Moderator Globalny



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 371
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WROCŁAW

PostWysłany: Pon 23:25, 06 Gru 2010    Temat postu:

W dokumencie z 1209 r.,opisującym przebieg granicy dóbr klasztornych na
północnym stoku Ślęży, powyżej drogi do Strzegomian, jest mowa o kamieniu
zwanym Petrey - Piotr. Stanowi to solidną przesłankę na rzecz poglądu o tak
odległej metryce posadowienia rzeźby w rejonie jej obecnej lokalizacji.
W samej rzeźbie twórca oddaje realny wysiłek i umiejętność utrzymania bezwładnego,
śliskiego, ogromnego ciała ryby, przez osobę silną fizycznie, czyli mężczyznę.
Mamy tu do czynienia z postacią Piotra, który przekazuje w darze rybę, jako symbol
oddania Ślęży zakonowi augustianów.
Natomiast w legendzie o ''Pannie z rybą'' powstałej w późniejszych czasach,
jest mowa o dziewczynie, służacej z zamku Piotra Włostowica, która utraciła
głowę na skutek rozdrażnienia niedźwiedzia /nie dała mu rybki/.Wedlug autora
książki ''Ślężańska Układanka'', bo o niej tutaj jest mowa, zabawa dziewczyny z misiem
nie była by realna przy tak dużej rybce Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blad
Administrator



Dołączył: 08 Maj 2009
Posty: 476
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielka Brytania

PostWysłany: Wto 21:14, 07 Gru 2010    Temat postu:

Cytat:
W samej rzeźbie twórca oddaje realny wysiłek i umiejętność utrzymania bezwładnego,
śliskiego, ogromnego ciała ryby, przez osobę silną fizycznie, czyli mężczyznę.
Mamy tu do czynienia z postacią Piotra, który przekazuje w darze rybę, jako symbol
oddania Ślęży zakonowi augustianów.


Nie zgodzę się z tą opinią. Ta postać nie jest w stanie, w takiej pozycji, "przekazywać" ryby. Środek ciężkości postaci przesunięty znacznie poza stan równowagi do tyłu, świadczy o tym że ta postać wsparła się o coś plecami, bądź przysiadła. Opierając ciężar ryby na kolanach nie jest potrzebna duża siła fizyczna. Gdyby założyć że ryba "jest przekazywana" postać byłaby wyprostowana i trzymałaby rybę przed sobą w wyciągniętych rękach. Sum mierzący ok 1,5 metra (taką właśnie ma wielkość) ma ok 6-8 lat i waży ok 16 kg. Nawet waga 20 kg dla potężnego mężczyzny zaprawionego w walce potężnym mieczem nie jest wagą oszałamiającą i niemożliwą do utrzymania w rękach.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez blad dnia Wto 21:15, 07 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
janusz
Moderator Globalny



Dołączył: 11 Maj 2009
Posty: 371
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: WROCŁAW

PostWysłany: Wto 22:40, 07 Gru 2010    Temat postu:

Przytoczę tutaj dalsze argumenty autora książki dowodzącego, że rzeźby ślężańskie pochodzą z XII wieku. Very Happy
Otóż miniaturowe znaki na tylnej płaszczyźnie postumentu tzw.''grzyba''
są ''dowodem'' na to, że mogła to być również figura Piotra Włosta.
''Nadrzędny wydaje się odwrócony krzyż łaciński, zwany krzyżem Piotra.
Nieodparcie nasuwa to skojarzenie nie tylko z osobą apostoła, ale również
z imieniem donatora klasztoru ślężańskiego.Natomiast drugi znak byłby
pozostawiony przez wykonawcę rzeźby''. Razz



Bardziej kontrowensyjne tezy dotyczące ślężańskich rzeźb, można spotkać w książce Wacława Korty ''Tajemnice Góry Ślęży'' wydanej w 1988 roku.
Pannę z Rybą próbowano powiązać z wpływami kulturowymi starożytnej Azji a szczególnie z bóstwem wodnym Sumeru Ea czyli Enkim.


Enki - Ea.

Na poniższym zdjęciu doradca Enkiego bardzo przypomina Światowida.
A tak, a propo Ea jest głównym bóstwem, które ma powrócic w erze Wodnika. Razz


Badania etnograficzne potwierdzają pogląd o kulcie ryby, symbolizującej żywioł wodny w Azji. Przykładem może tu być płaskorzeźba ze świątyni Dasavatar w Garthva w Indiach, przedstawiająca kobiety trzymające rybę jako symbol płodności.


Tutaj widać, że w jedności siła i rybka jest lekka jak piórko. Shocked

Według książki ''Tajemnice Góry Ślęży'', nasza rzeźba ''istoty z rybą'' prawdopodobnie przedstawia postać w pozycji leżącej, patrzącej w niebo. Wink


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez janusz dnia Wto 22:53, 07 Gru 2010, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.przyszloscwprzeszlosci.info Strona Główna -> Ślęża Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 6 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin